Mój osobisty Marszanioł, przybył z Anielewa.
Nie będę go chwalić by nie zapeszyć.
Mam tylko nadzieję, że będzie mu u mnie dobrze.
Więcej zdjęć i całą historię tegoż Anioła,
można zobaczyć/przeczytać w Bohaczykowie KLIK,
naprawdę polecam, warto odwiedzić to magiczne miejsce.
no to teraz masz pomocnika
OdpowiedzUsuńTak i aż strach się przy nim obijać.
OdpowiedzUsuńwiem, że on nawet przy obijaniu Cię wesprze i będzie razem z Tobą odpoczywał jakby co
UsuńMówiłam Ci Mariolu że się nie zawiedziesz :)
OdpowiedzUsuńSzczęciara z Ciebie Mariolu :)bo masz takiego Anioła Stróża:Opozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNo proszę, magnolię teraz skończysz pierwsza :)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie :) Jest mi niezmiernie miło spotkać w blogosferze osobę ze wspaniałego Wielunia,gdzie mam sporą rodzinkę :)
OdpowiedzUsuńPiękne prace.
Pozdrawiam.
No tak, a ja dopiero teraz tu jestem. Nie ma się co tłumaczyć. Życie.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Marszanioł ma swoje miejsce... ale przede wszystkim, że cieszy i trwa!