od dzisiaj Haruni zawsze będzie mi się kojarzyło z anielską cierpliwością.
Cierpliwość tą musiałam z siebie wydobyć by dokończyć ten projekt.
Wszystko zaczęło się jakiś czas temu, gdy pewna Wróżka kłębuszka klik, zaraziła mnie dzierganiem.
Dziękuje za wszystkie rady Ula.
Daleko mi do doskonałości, ale jak na kogoś kto pierwszy raz zabiera się za dzierganie i coś ukończył to nie będę skromna i powiem, że jestem z siebie dumna.
Początki były trudne ale od czego jest internet.
Trafiłam na Drutoterapię i poszło.
Pierwsza powstała chusta Efekt Motyla, szybko znalazła nowego właściciela i
mam tylko to jedno zdjęcie i to nie najlepsze.
Druga to chusta to właśnie Haruni,
zrobiłam ją z włóczki Soprane w pięknym granatowym kolorze.
Ja ją uwielbiam, co Wy sądzicie?
Tak się prezentuje.
Po tej bardzo długiej przerwie, pozdrawiam Was serdecznie ;-)
Mariola - wow ! świetne obie :) brawo
OdpowiedzUsuńDotykałam tą drugą...Ty wiesz że ja jestem w niej zakochana!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie jedna przed nami ;) To ja dziękuję :)))
Istna irlandzka koronka... Gratuluję cierpliwości :D
OdpowiedzUsuńA przy okazji pozdrawiam serdecznie :)
Необыкновенная красота! Чудесные шали, такие нежные, воздушные, элегантные!!!
OdpowiedzUsuńPiękne obie!
OdpowiedzUsuńdzięki tej samej wróżce-kłębuszce poradziłam sobie niejedna chusta...a haruni uwielbiam:)))
OdpowiedzUsuńObie piękne... jak skończę Gail to zabieram się za Haruni, lawendowa ręcznie farbowana włóczka z Zagrody czeka na ten cel od grudnia :)
OdpowiedzUsuń